Odesłałam z powrotem córkę, która przyjechała mnie odwiedzić. Zażądała zwrotu pieniędzy za paliwo i stracony czas

Moja córka nie mieszka w rodzinnym domu już od trzech lat. Gdy wyjechała na studia, poznała rozwodnika starszego o ponad dziesięć lat, z którym się związała i przeniosła do jego mieszkania. Żyją tak od dnia do dnia, bez ślubu i bez planów na przyszłość. Nawet chciałam go poznać, lecz córka stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby i zaparła się, że to zupełnie zbędne.

Sądzę, że ten związek ma na nią zły wpływ, choć nie wiem nawet, czy można to nazwać związkiem. Stała się nieznośna, myśli tylko o sobie i o tym, jak zapewnić sobie wygodne życie. Wcześniej studiowała, a za wszystko płaciłam ja. Potem jednak rzuciła naukę i nie chciała słuchać moich rad na ten temat.

Dzwoni do mnie jedynie wtedy, gdy czegoś potrzebuje, najczęściej pieniędzy. Raz brakuje jej na paliwo, innym razem na jedzenie. Trudno mi zrozumieć, jak młoda kobieta, która pracuje i nie musi płacić czynszu, bo mieszka u swojego mężczyzny, wciąż nie ma pieniędzy na podstawowe rzeczy.

Pomagam jej jednak mimo wszystko. To moje jedyne dziecko, nie potrafię odmówić, choć czasem czuję, że powinnam.

Zostało mi kilka lat do emerytury.. Ostatnie dwa lata były wyjątkowo ciężkie, więc postanowiłem po raz pierwszy w życiu wyjechać na zagraniczny urlop. Córka mojej znajomej pracuje w biurze podróży i pomogła mi wszystko załatwić. Miałem już ustalony czas wyjazdu, wycieczka była opłacona, a walizki spakowane.

Podczas rozmowy telefonicznej poinformowałem córkę o swoich planach. Wiedziała o wyjeździe, znała nawet dokładny dzień mojego wyjazdu. Jak myślicie, kto pojawił się o świcie u moich drzwi? Oczywiście, moja córka. Mimo że wiedziała, że o 10:00 mam autobus, przyjechała, żeby wyżalić się, że chyba musi zakończyć związek z mężczyzną, z którym mieszka.

Dlaczego zdecydowała się to ze mną omówić akurat teraz? Wcześniej nie interesowała się moją opinią. I jeszcze właśnie w dniu mojego wyjazdu…

Powiedziałem jej spokojnie, że nie mam teraz czasu na takie rozmowy i musi radzić sobie sama. Może przyjechać po moim powrocie, ale teraz powinna wrócić do siebie. Jakież było jej oburzenie! Matka wyrzuca ją z rodzinnego domu! A ja Wam powiem szczerze – odkąd zaczęła żyć po swojemu, nie ufam jej. Bałbym się powierzyć jej klucze na czas wyjazdu. Żyłbym w ciągłym stresie – ma gdzie mieszkać, więc dlaczego zainteresowała się przyjazdem akurat wtedy, gdy miałem wyjeżdżać?

Teraz domaga się zwrotu pieniędzy za paliwo. Ale z jakiej racji? Czy ja ją prosiłem, by przyjeżdżała?

Copy