Afera w warszawskim szpitalu: pacjenci z rakiem trzustki musieli wpłacać 20 tys. zł za operację robotyczną
Darowizna warunkiem nowoczesnego leczenia?
Centrum kontrowersji znalazł się prof. dr hab. n. med. Marek Durlik, chirurg i transplantolog kierujący Kliniką Chirurgii Gastroenterologicznej i Transplantologii w Państwowym Instytucie Medycznym MSWiA. Znany jako lekarz od beznadziejnych przypadków, przyjmował pacjentów także prywatnie, pobierając 500 zł za konsultację i 1150 zł za pełną kwalifikację przedoperacyjną.
Z informacji ujawnionych przez dziennikarzy wynika, że pacjentom sugerowano możliwość przeprowadzenia operacji robotem da Vinci — pod warunkiem przekazania darowizny na rzecz fundacji działającej przy szpitalu. Pieniądze miały być przeznaczone na pokrycie kosztów jednorazowych narzędzi wykorzystywanych podczas zabiegów.
Szokujące dane finansowe
Fundacja wspierająca klinikę prof. Durlika w 2023 roku przekazała 1,65 mln zł do jednostki, a jedynie 245 tys. zł przeznaczono bezpośrednio na zakup narzędzi do operacji robotycznych. Większość przychodów fundacji pochodziła z darowizn od pacjentów — wszystkie miały podobny tytuł przelewu: „darowizna na cele statutowe dla transplantologii”.
Ministra zdrowia reaguje
Sprawa wywołała oburzenie w Ministerstwie Zdrowia. Ministra Izabela Leszczyna zapowiedziała pilną kontrolę w fundacji. — Nie może być tak, że pacjent w publicznym szpitalu musi dopłacać do leczenia, by skorzystać z nowoczesnych metod — powiedziała. Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji wezwał już dyrekcję PIM MSWiA i poinformował, że zawiadomił Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Prof. Durlik: „Chciałem ratować program”
Sam profesor Durlik nie widzi swojej winy. Twierdzi, że kierowały nim wyłącznie dobre intencje. — Mogliśmy zawiesić program robotowy, ale zależało mi na życiu pacjentów. Nie miałem poczucia, że robię coś złego — podkreślił. Dodał, że wpłaty były dobrowolne i nikt nie weryfikował, czy zostały dokonane przed zabiegiem.
Co dalej?
Sprawa budzi poważne pytania o granice etyki w systemie ochrony zdrowia. Choć pacjenci otrzymywali pomoc, warunki jej uzyskania mogą nosić znamiona nielegalnego procederu. Wyniki kontroli i działania służb będą kluczowe dla oceny całej sytuacji.